czwartek, 5 listopada 2015

"Moralność pani Piontek" M.Witkiewicz

Tak, tak, tak
Duże tak dla tej powieści.
Miałam już wcześniej kontakt z twórczością p.Witkiewicz i średnio dobre ją wspominam ("Milaczek"). Zachęcona recenzjami sięgnęłam po "Moralność pani Piontek". I się nie zawiodłam. Czyżby moje odczucie spotęgowała kiepska poprzednia lektura również polskiej autorki ("Wakacje" N.Majewska-Brown)??Nie, na pewno nieeee Ta jest o wiele lepsza, cieplejsza w odbiorze, przemyślana, dowcipna, lekka i przyjemna . Znam wiele niby lekkich i przyjemnych lektur,które potem okazują się tak ciężkie jakbym po bruku w szpilkach biegła. Mimo, że "Moralność.." jest od początku przewidywalna to jednak wciągająaa w 100 procentach. Kilka razy spowodowała u mnie głośny śmiech, a to duża sztuka.
Kiedyś przeczytałam w jakiejś recenzji, że czytelniczka nie polubiła bohatera ów książki. Trochę mnie to zdziwiło,jak mam kogoś nie polubić..jakaś abstrakcja. I akurat przy tej powieści faktycznie coś takiego poczułam, wow. Dla mnie kiepska jest postać Augustyna. Chłopak ma 35 lat a podejście do życia na poziomie 22 latka. Nie chodzi mi oczywiście o jego uzależnienie od matki , a jego sposób bycia wobec przyjaciela, dziewczyny itp. Miałam długi czas wrażenie, że on jest dużo młodszy. Jego styl bycia był gówniarski. Więcej nie zdradzę, bo musiałabym odnieść się do treści, a to ma być niespodzianka.
Jeżeli szukacie czegoś w ramach odskoczni od "cięższej literatury" , kiedy lubicie się pośmiać, kiedy lubicie babskie dobre zakończenia koniecznie musicie przeczytać "Moralność pani Piontek". Pytanie tylko czy warto ją kupować i wydać pieniążki czy pożyczyć z biblioteki...tu chyba to drugie było by rozsądniejsze.

Pozwolę sobie za to na mały cytacik:
(na lotnisku)
"Poproszę o zdjęcie butów-mężczyzna wskazał na jej szpilki w morskim kolorze.
Gertruda nerwowo zaczęła się rozglądać.
Zdjęcie butów?-powtórzyła
Mężczyzna pokiwał
Ale...Ale ja nie mam zdjęcia butów! Nie mam ich żadnej fotografii!"

środa, 4 listopada 2015

"Ciężarówką przez 9 miesięcy" Kaz Cooke

Chyba byłam wybredną ciężarną :) Książka nie była zła, ale jakoś mnie nie powaliła. Bardzo chwalona w sieci dla mnie była po prostu: dobra. Fajnie czytało mi się te profesjonalną część, ale wstawki bardziej prywatne jakoś mnie nie wciągnęły i w połowie książki zaczęłam je pomijać (dla niewtajemniczonych: każdy tydzień dzieli się na dwie części : jak autorka się czuła, co się u niej działo na danym etapie oraz część profesjonalna czyli o co ciężarna powinna zadbać w danym czasie, czym się zainteresować).
Na pewno łatwiej zaakceptowałam zmiany w swoim ciele oraz zainteresowałam się wieloma rzeczami związanymi z moim stanem w odpowiednim czasie (szpital, badania itp). Z niecierpliwością czekałam na opis mojego maluszka w brzuszku, jaki jest, jak się zachowuje w danym tygodniu i ile już ma centymetrów.
Mam jednak wrażenie, że próba dostosowania jej do polskich warunków nie do końca się udała.

Ciężarówką przez 9 miesięcy. Przewodnik po ciąży i okolicach. Kaz Cooke

czwartek, 17 września 2015

"Umarli mają głos" M.Krajewski, J.Kawecki

12 wstrząsających zbrodni, 12 historii mrożących krew w żyłach, 1 stół sekcyjny...
W moim odczuciu:
12 zbrodni, 12 historii, 1 stół sekcyjny
Dobra książka do śniadania, autobusu, między jednym a drugim spotkaniem.Niestety mnie nie wciągnęła bym mogła powiedzieć WOW. Czyta się lekko, narracja prowadzona w dwojaki sposób nawet do zaakceptowania i czasami odrobina zawiłości opisywanych spraw. Jednak historie te są łatwe, czasami wręcz przewidywalne. Są dewastacje zwłok, morderstwa z pazerności, zazdrości oraz samo-kastracje. Jednak opisane są wg mnie w taki mało charakterystyczny sposób, bez napięcia, oczekiwania na więcej. Odkładając książkę w głowie nie została mi żadna historia tak od początku do końca. Dużo lepiej wspominam "Polskie morderczynie" Katarzyny Bonda i na pewno do niej kiedyś wrócę. "Umarli mają głos" idzie na wymiankę. Mogę ją polecić jako przerywnik między literaturą cięższego kalibru. Zaciekawiła mnie postać p.Kaweckiego w polskich realiach i jeżeli pojawi się kiedyś jeszcze taka postać w literaturze to sięgnę po nią by pogłębić wiedzę.

niedziela, 6 września 2015

"Pieniądze dla pań" z serii Poradniki na obcasach

(Moje małe wyzwanie finansowe cz.1)

Postanowiłam zacząć od pozycji, która wydawała się najmniej "poważna". Okazała się jednak wcale nie taka łatwa i pobieżna. Owszem, wiele zagadnień jest "liźniętych", ale właśnie o taką pozycje mi chodziło, gdyż celem pierwszej książki było zaznajomienie mnie z podstawami świata finansów.
Działy podzielone z głową, zaczynamy od klasycznego wstępniaka, przez oszczędzanie, po inwestowanie, a na emeryturze kończąc.
Jeżeli ktoś już próbował wprowadzić zasady oszczędzania w okół siebie to tekst o budżecie domowym może się okazać w 100% znany, ale w tej dziedzinie nie da się za wiele odkrywczego napisać.

"Utrzymując porządek we własnym otoczeniu i dokumentach, oszczędzasz czas, który dotychczas był marnowany na ciągłe poszukiwania zawieruszonych rzeczy. Zgodnie z ludowym porzekadłem, czas to pieniądz."

Wciągnęły mnie za to i wymagały dużego skupienia działy dotyczące bezpieczeństwa finansowego, inwestowania i emerytury. Mam wiele kart pozaznaczanych by do pewnych zagadnień jeszcze raz na spokojnie wrócić. W każdym z nich znalazłam to czego szukałam. Plus wiele odnośników do internetu lub literatury by móc potem zgłębić temat. Od razu miałam ochotę szukać i doczytywać.
Do tego na koniec każdego rozdziału mamy : Odpowiedz sobie na pytania... -które ma spełniać zadanie notatek bądź wniosków z danego tematu, Z tego rozdziału dowiedziałeś się, że..-podsumowanie zagadnień poruszanych w tym dziale oraz Terminy warte zapamiętania.
Brakowało mi jednak luźnych stron na końcu książki na własne notatki, musiałam sobie dopiąć kartkę.
Warto zaznaczyć, że autorka jest również twórczynią bloga, do którego już zasiadłam :)

Pieniądze dla Pań. Krótki kurs finansów. Danuta Duszeńczuk.

sobota, 29 sierpnia 2015

Na dobry początek...wyzwanie

Powrót do komentowania otaczającej mnie rzeczywistości.

Małe wyzwanie :) obym dała radę ..
Niestety nie czytam ich tylko dla przyjemności. Nie będzie to łatwa literatura .
Zapowiada się dobrze. Zaczynam od łatwiejszych pozycji (dwie pierwsze z góry). Potem przejdę już "na wyższe obroty ".

A przyjemność.....A czytam coś, czytam , ale musi ona przejść na dalszy plan , bo jeszcze literatura dotycząca maluszka się pojawiła. Nie wszystko na raz.