sobota, 23 lipca 2011

"Syrenka" Camilla Lackberg


Zawiodłam się. Tą część uważam za najgorszą ze wszystkich jakie ukazały się do tej pory. Zawsze środek sagi zawodzi. Do tej pory uważałam jednak, że z kolejnej na kolejną powieść autorka jest coraz lepsza. Szybciej i pewniej się czytało. Wątki dotyczące pary głównych bohaterów bardziej rozwinięte, dopracowane. A teraz ? „Syrenka” to spadek formy. Pytanie czy tylko chwilowy. Owszem nadal łatwo się czyta, powieść wciąga, a zakończenie jest dość oryginalne. Jednak porównuje ją do poprzednich i na ich tle wypada ona słabo.

Erika spodziewa się dziecka, a nawet dwoje. W udrękach ciąży wspiera ją i towarzyszy równie ciężarna siostra Anna. Patrik nadal pracuje w policji, a wątek szefa szefów Bertila Mellberga zostaje pociągnięty dalej. I pierwszy raz udaje mi się tak skrócić losy bohaterów. Mam wrażenie, że o nich samych dowiadujemy się niewiele nowego w tej części. Dopiero zakończenie zaskakuje i pozostawia czytelnika z pewnym zdrowym niedosytem i mnóstwem pytań. Ewidentnie autorka skupiła się na wątku kryminalnym i postaciach biorących w niej udział, niż na bohaterach, których znamy od pierwszego tomu.

Wątek kryminalny czyli to co faktycznie ma wciągnąć, motywować do myślenia i zaskoczyć jest dla mnie trochę nudnawy. Sama nie wiem dlaczego. Niby zagadnienie ciekawe, jednak o nim dowiadujemy się na koniec. Cały czas autorka krąży w około. A to około okazało się mało ciekawe. Nie chce tu zdradzać o co chodzi więc ta wypowiedz może być dość zagmatwana, ale po przeczytaniu zrozumiecie. Po prostu mi się nie podobało. Może dlatego, że zakończenie zawodzi i całość wydaje się średnia po analizie.
Powieść nadal pisana przystępnym językiem, dość obrazowo i z wyobraźnią. Postacie jednak w pierwszym momencie mi się zlewały. Z czasem stały się dość charakterystyczne i ciekawe, ale zaznaczam z czasem. Na początku odczuwałam mały dyskomfort z tym związany.

Zbieram całą serię i czekam oczywiście na kolejną „Latarnika” , jednak czuje niedosyt i minus dość duży sumując za i przeciw. „Niemiecki bękart” miał klimat, energię i potencjał. Tu autorka poszła chyba na łatwiznę, bo próba zwiedzenia czytelnika w stronę innego rozwiązania się nie udała. A mnie raczej łatwo nabrać.

Wydawnictwo: Czarna owca
Okładka: miękka
Ocena: 3/6

Brak komentarzy: